Z ogromną niecierpliwością czekaliśmy na ten wyjazd.
W okolicach Lubecki zlądowaliśmy pierwszy raz w okolicach września po tym, jak dowiedzieliśmy sie, że w hodowli Hovawarte vom Dreimädelhaus urodzą się szczeniaki, spośród których jedna mogłaby zostać potencjalnie „dobrą partią” dla naszego Apolla. Wówczas poznaliśmy Fayenne i jej matkę Emely, ale to już było.
Dzisiaj poznajemy owoce siódmego miotu tej domowej hodowli, gdzie od 1995 roku przychodzą na świat Hovawart. Tym razem w dość poprawnej kombinacji 5 panów i 5 pań a ubarwienie 3 blond, 4 podpalane i 3 czarne :). A ta czerwona to taka GEORGINA co do naszego domu niebawem się wybiera… Cudowny dzien 🙂
Mieliśmy dzisiaj równiez okazje uczestniczyć w ocenie szczeniaków przez Związek Hovawartów RZV. Było to pouczające i jakże odmienne od naszych, polskich standardów.
Największą niespodzianką dzisiejszego dnia jednak było poznanie Boskop von den Pottkiekern, czyli taty naszej Georginy :). Pełnia szczęścia! Wspaniały pies i cudowni opiekunowie. Z niecierpliwością czekamy co z tej naszej Georginki wyrośnie.
A oto i tata: